W zaległym meczu 4. kolejki Tauron 1. Ligi LUK Politechnika Lublin podejmie Krispol Września. O zbliżającym się starciu porozmawialiśmy z Jędrzejem Gossem.
Po sobotnim zwycięstwie nad zespołem z Krakowa mecze z BBTS-em Bielsko-Biała zostały chyba już wyrzucone z głowy.
Zgadza się, porażki zostały wyrzucone z naszych głów. Teraz do trzech punktów powinniśmy dodać styl gry, który w ostatnim meczu był bardzo przeciętny i pozostawiał wiele do życzenia. Wszyscy wymagamy od siebie zdecydowanie więcej, dlatego musimy ten element poprawić.
Okazja do poprawy już w środę, kiedy to podejmiecie Krispol Września. Wasz rywal zajmuje 9. miejsce w tabeli, więc to Wy jesteście faworytem .
Łatka faworyta w większości spotkań jest nam przyklejana i mam nadzieję, że po raz kolejny okaże się, że nieprzypadkowo. Naszym celem jest podniesienie z parkietu kolejnego kompletu punktów. Trzeba jednak pamiętać, że drużyna z Wrześni jest na fali. Ostatnio pokonała faworyzowaną Gwardię Wrocław, a przedtem ograła Lechię Tomaszów Mazowiecki. Rywale przyjadą do nas bez presji zdobycia trzech punktów, a zapewne będą chcieli podtrzymać nie tylko dobrą dyspozycję, ale tez utrzeć nosa kolejnemu przeciwnikowi.
Jesteście w trakcie maratonu siatkarskiego, bo nadrabiacie zaległe mecze. Co jest kluczowe, aby podtrzymać formę?
Nie tylko nasi trenerzy, ale wszyscy w tej lidze muszą eksperymentować na żywym organizmie. Nie przypominam sobie, żeby kluby I-ligowe grały taką serię spotkań. Niektóre zespoły miały dłuższe przerwy w grze i nagle są rzucani na wysokie obroty. Mam nadzieję, że pokażemy, tak, jak w sobotę, że mamy wyrównany skład i każdy z nas jest w stanie w decydującym momencie pomóc drużynie. Ważne, żeby poukładać to sobie w głowach i grać swoją siatkówkę. To powinno przynieść efekty.